Artyści i naukowcy dla Solidarności

Gdańska Galeria Fotografii MNG

Projekt 2006

Projekt od 2007


Strona główna

Kalendarium Projektu

Katalog Niepokora

Poszukujemy

Uczestnicy Projektu

Kontakt

Linki

Galeria

Fotografie opublikowane w Niepokorze

Fotografie pozostałe z archiwum Projektu

Grafika

Rozmowy, relacje

Teksty literackie

Kongres Kultury Polskiej, Warszawa 11-12 XII 1981

Dokumenty

Obiekty




Galeria » Rozmowy, relacje


Marek Grubka

Sławek – duszpasterz studentów i artystów

fragmenty niepublikowanej pracy doktorskiej, 2006
[w oryginale z licznymi przypisami]

Ojciec Sławomir Słoma, dla większości po prostu Sławek. Dominikanin, który zapisał się w wielu ludzkich sercach Trójmiasta. Charyzmatyczny przewodnik, dany wielu na trudne czasy solidarnościowego przełomu i ciemności okresu stanu wojennego. Postać niezmiernie zagadkowa. Fascynująca, chociaż nie narzucająca się zbytnio. Wręcz przeciwnie, unikająca taniego rozgłosu i religijnej tandety. Nazywano go tak po prostu, po imieniu. Zresztą do dzisiaj, w ten bezpośredni sposób, wypowiadają się o nim uczestnicy tamtych wydarzeń, współtworzący dominikańską "Górkę" i duszpasterstwo artystów w latach 1979–1989. (…)
Prowincjał dominikanów posłał o. Sławomira do Gdańska w czerwcu 1979 roku. Początkowo, jak sam wspomina, nie był przekonany, że sobie poradzi w duszpasterstwie akademickim. Wcześniej był katechetą i posługującym na parafii. Sam mówi o swoich początkach w Gdańsku z uśmiechem. "To był 1979 rok, byłem wtedy w Tarnobrzegu, kiedy otrzymałem asygnatę. Oczywiście, jak się dowiedziałem, że do Gdańska mam iść, to wszystko mnie przerastało i chciałem się spotkać z prowincjałem w Warszawie, jak już jechałem na Wybrzeże. Prowincjała nie było, a gdzieś na korytarzu spotkałem ojca Jacka Salija i opowiedziałem mu o swojej sytuacji, o przenosinach do duszpasterstwa akademickiego u św. Mikołaja w Gdańsku. A on mi mówił tak: idź się bracie dobrze pomódl – tak do dzisiaj pamiętam – i wyspowiadaj się, i jedź śmiało. W ten sposób mi zaakcentował dwa fakty, żeby się pomodlić i wyspowiadać. Modlitwa przechodząca w sakramentalność. Faktycznie, pojechałem i – przyznam szczerze – nawet jak przybyłem do Gdańska, to ja nie miałem jakiejś wizji tego wszystkiego. Tak był gorący wielce ten czas, że na bieżąco trzeba było bardzo konkretnie odpowiadać na zadania. Pamiętam, dzisiaj mogę to powiedzieć, że po­czątek to był czas jakiejś wielkiej bezradności". I tak to bywało w następnych latach, że kie­dy nie wiedział, co zrobić, to miał zwyczaj mawiać: "no to przemódlmy to". I problemy jakoś się pozytywnie rozwiązywały. (…)
Stopniowo gromadzą się wokół niego studenci i dorośli, odkrywający w nim jakieś przedziwne duchowe promieniowanie. Sławomir miał w sobie wrażliwość na konkretnego człowieka, na jego poszukiwania i problemy. Nie zrażał się, gdy ktoś był nieortodoksyjnym katolikiem. Przychodziło do niego wielu poszukujących albo wręcz niewierzących. Do wielu innych, jak sam wspomina, wychodził i ich poszukiwał, poprzez zwyczajne spotkanie i rozmowę. (…) W sierpniu 1980 roku, na wieść o strajkach na Wybrzeżu, przerywa wyjazd ze studentami z duszpasterstwa i wraca do Gdańska. Chce być obecnym pośród strajkujących. Chociaż nie był obecny bezpośrednio w stoczni, to jednak często pojawiał się pod bramą oraz duchowo przeżywał ten ważny czas.
Na jesieni 1981 roku podczas strajków studenckich jest obecny w Sopocie na Wydziale Prawa i na Akademii Medycznej. Odprawia msze święte i jest wśród młodych, których rozumiał i o których się troszczył. Ta wrażliwość kapłańska i ludzka poprowadziła go w grudniu 1981 roku w pobliże Pomnika Stoczniowców. Obok Biblioteki Gdańskiej PAN, bezpośrednio na środku ulicy, podczas demonstracji, będąc wśród zgromadzonego tłumu i stojąc naprzeciwko kordonu zomowców, odprawił "mszę na dłoniach". Nie była to egzaltowana manifestacja religijności, ale cicha kapłańska ofiara pośród krzyku doświadczających krzywdy i upokorzenia. Duszpasterz przekazał znak pokoju otaczającym go zomowcom, stojącym w kordonie przed demonstrantami. To za tę odprawioną na ulicy mszę i późniejszą aktywną posługę, często bardzo niekonwencjonalną, otrzymuje reprymendę od ówczesnego biskupa gdańskiego Lecha Kaczmarka.
Nie był w swoich działaniach zrozumiany przez biskupa domagającego się od dominikańskiego prowincjała przenosin Sławomira z Gdańska. Wykraczał w swojej posłudze poza ówczesny czas. Mający wsparcie, ale jednak nie zawsze w pełni zrozumiany przez swoich współbraci w klasztorze, przyciąga tak wielu, że klasztorna wspólnota musiała się otwierać na ciągle nowe inicjatywy. Wystawy i "Msze za Ojczyznę", literaci i plastycy, dziennikarze i naukowcy. Studenci i absolwenci. To wszystko razem wzięte było znakiem tego czasu, a Sławomir starał się temu sprostać jako kapłan i człowiek zarazem.
Towarzyszył potrzebującym pomocy. Swoją obecnością otwierał przestrzeń kościoła dla różnych inicjatyw. Nie odpowiadał za organizację wszystkiego, ale świetnie ukazywał wartość wspólnego działania. Nie miał wykształcenia artystycznego, ale posiadał wrażliwość, która sprawiała, że jego spotkania z artystami i twórcami zamieniały się w "obecność". (…)
Często sam coś inicjował, a potem już inni to prowadzili. Tak było z wydawaniem pisma "Dołek", które stało się ważnym biuletynem duszpasterskim w okresie solidarnościowym, aż do wprowadzenia stanu wojennego. Władze państwowe starały się wytropić tę działalność, ale nic nie wskórały.
Jednymi z pierwszych artystów, którzy pojawiają się na "Górce", są poeci. Stało się to za sprawą i o. Sławomira, i poety Zbigniewa Jankowskiego, który już na jesieni 1979 roku zjawia się i tworzy grupę poetycką, która powstaje na gruncie jego wcześniejszych przemyśleń. Nieco ponad rok później, w styczniu 1981 roku grupa poetów określa siebie jako Akademicki Krąg Literacki "Górka", stając się zaczynem dla wielu ważnych wydarzeń i spotkań w następnych latach. Po 1982 roku literaci określają siebie nazwą "Wiązania". (…)
Bazylika św. Mikołaja stała się dla wielu osób i środowisk azylem, przestrzenią powrotów do Boga oraz twórczego działania. Sławomir był katalizatorem wielu zjawisk i wydarzeń. W ramach studenckiej grupy duszpasterskiej rodzą się również inne grupy, bardzo dobrze koegzystujące z środowiskiem akademickim.
Należy tutaj wspomnieć, że natychmiast zostają odprawiane "Msze św. za Ojczyznę", które odbywają się w Bazylice św. Mikołaja aż do czerwca 1989 roku. Liturgia taka była specjalnie przygotowywana. Aktorzy i plastycy przygotowywali każdą mszę świętą jako specjalną modlitwę i często wydarzenie kulturalno-patriotyczne. Gromadziły one wielu uczestników, często Bazylika pękała w szwach.
Innym przejawem działalności tego czasu jest redagowany przez dziennikarzy "Skarbczyk Dominikański“ – gazeta pisana i wydawana poza cenzurą w gablocie wewnątrz Bazyliki św. Mikołaja. Rozmówcy wspominają ogromne zainteresowanie wielu osób, zatrzymujących się i czytających podawane w ten sposób informacje.
Inną grupą są artyści plastycy, którzy skupiają się wokół o. Sławomira bardzo wcześnie, bo już na jesieni 1980 roku. To oni i wielu innych będą w stanie wojennym tworzyć środowisko przyszłej Galerii św. Jacka, która gdzieś w połowie 1984 roku zaczyna się na "Górce“ jako bardzo dynamicznie działająca grupa. Jednak należy powiedzieć, że oficjalna nazwa "Galeria św. Jacka" jest używana przez grupę plastyków od momentu przeznaczenia na wystawy kaplicy św. Jacka. Proces powstawania tej grupy kończy się wraz z otwarciem adaptowanej na ten cel krypty pod kaplicą św. Jacka, czyli w sierpniu 1985 roku. Przetrwała w przestrzeni dominikańskiej do przełomowej jesieni 1989 roku.
To z wielu takich małych, aktywnie obecnych na "Górce" wspólnot ukształtowała się po 1982 roku grupa Środowisk Twórczych przy Bazylice św. Mikołaja, której zalążki widzimy już w okresie – od października 1979 do grudnia 1981 roku. Zjawisko przenikania się wspólnoty duszpasterstwa akademickiego z wszystkimi grupami składającymi się na Środowiska Twórcze sprawia, że bardzo trudno jest rozdzielić wydarzenia i wszystko, co się w tym czasie dzieje na dominikańskiej "Górce“. Nad całością miał pieczę o. Sławomir Słoma, charyzmatyczny duszpasterz.(…)
Ważnym faktem z tego okresu, wartym odnotowania, jest okoliczność powstawania pierwszego wydania książki Lecha Wałęsy Droga nadziei. W zielonej sali na "Górce", Andrzej Drzycimski i Adam Kinaszewski pracowali przez kilka miesięcy, pomagając Lechowi Wałęsie w napisaniu autobiograficznej pozycji, ważnej i oczekiwanej w tym czasie. Jak wspominają Drzycimski i Kinaszewski, o. Sławomir Słoma opiekował się nimi w tym czasie, nie tylko udostępniając pomieszczenia duszpasterstwa, ale pomagając również poprzez ludzkie konkretne wspomaganie pracujących redaktorów. Często polegało to na dożywianiu tych, którzy pracowali po kilka godzin w zamkniętym pomieszczeniu.
Zmiana duszpasterza dokonuje się w sierpniu 1985 roku. Odchodzi o. Sławomir Słoma OP, który zostaje przeniesiony do Wrocławia. Bardzo trudno jest ustalić, na podstawie dostępnych dokumentów i rozmów, jak dokonało się przeniesienie. Jednak warto tutaj przytoczyć fragment pracy dyplomowej Czesława Kitowskiego, oficera SB, napisanej przez niego w 1986 roku. Ze względu na znaczenie tych słów dla zrozumienia warunków, w jakich działali duszpasterze i grupy duszpasterskie, warto je przytoczyć w większym fragmencie:
"Skutkiem podejmowanych przez Służbę Bezpieczeństwa działań było wyeliminowanie w większości przypadków, z wyjątkiem duszpasterstwa akademickiego oo. dominikanów, szkodliwej działalności w postaci politycznych elementów w pracy z młodzieżą akademicką. Uzyskano to głównie poprzez odsunięcie od pracy z młodzieżą znanych z negatywnej postawy politycznej duszpasterzy akademickich. (…) Najdłużej nierozwiązany był problem ks. S.Słomy [o. Sławomira Słomy – przyp. M. G.]. Pomimo podejmowanych wielu przedsięwzięć przez Wydział IV prowadził on duszpasterstwo akademickie. Dopiero wspólne przedsięwzięcia operacyjne z Departamentem IV MSW doprowadziły do podjęcia przez Ordynariusza decyzji o zmianie na stanowisku duszpasterza akademickiego w ośrodku oo. dominikanów. Decyzja ta była jednak tylko formalna, gdyż w rzeczywistości ks. Słoma nadal profilował działalność duszpasterstwa akademickiego oo. dominikanów, mimo iż faktycznym duszpasterzem był ks. M. Kur [o.Mirosław Kur]. Dopiero na skutek zmiany przełożonego w gdańskiej placówce oo. dominikanów oraz faktu wystąpienia przez niego do władz administracyjnych z wnioskiem o zezwolenie na rozbudowę pomieszczeń zakonnych, licząc na przychylność władz w tym względzie, doprowadził do przeniesienia ks. Słomy na inny teren. Podsumowując pracę operacyjną Wydziału IV WUSW w Gdańsku, trzeba stwierdzić, że doprowadziła ona do odsunięcia od pracy z młodzieżą studencką wszystkich duszpasterzy znanych z negatywnej postawy politycznej.
Duszpasterstwo akademickie przejmuje o. Stanisław Tasiemski OP, a duszpasterzem Środowisk Twórczych zostaje mianowany o. Bolesław Rafiński OP. I mamy tutaj do czynienia z początkiem rozdziału tych dwóch duszpasterstw: akademickiego i środowiska twórców. Chociaż przez następne lata będą jeszcze współistniały w jednej przestrzeni, to jednak zaczyna się proces, który doprowadzi do ich całkowitego oddzielenia na jesieni 1989 roku. Program "Górki" i spotkań duszpasterstwa Środowisk Twórczych jest kontynuowany, pomimo dokonanych zmian duszpasterzy(…)".
Za całość posługi w Gdańsku o. Sławomir Słoma OP został odznaczony przez Prezydenta Miasta Pawła Adamowicza Medalem Solidarności.





Zastrzeżenie:
Wykorzystanie materiałów zamieszczonych na stronie www.artin.gda.pl wymaga zgody Muzeum Narodowego w Gdańsku Prawa autorskie do materiałów posiadają autorzy oraz Muzeum Narodowe w Gdańsku. Cytowanie materiałów wymaga podania źródła i autora użytego fragmentu.