Artyści i naukowcy dla Solidarności

Gdańska Galeria Fotografii MNG

Projekt 2006

Projekt od 2007


Strona główna

Kalendarium Projektu

Katalog Niepokora

Poszukujemy

Uczestnicy Projektu

Kontakt

Linki

Galeria

Fotografie opublikowane w Niepokorze

Fotografie pozostałe z archiwum Projektu

Grafika

Rozmowy, relacje

Teksty literackie

Kongres Kultury Polskiej, Warszawa 11-12 XII 1981

Dokumenty

Obiekty




Galeria » Rozmowy, relacje


Stanisław Markowski

Serce zaczęło bić szybciej
fragmenty rozmowy z Joanną Jezierską, Kraków, lipiec 2006

Nie jesteśmy dziennikarzami, tylko artystami…
(…) Moją fotografię z lat osiemdziesiątych nazywam fotografią społeczną, fotografią społecznie zaangażowaną. Fotografując tamte wydarzenia, chciałem pokazać naszą niezgodę na system, walkę z tym systemem, pragnienie wolności, niepodległości. Fotografowałem konsekwentnie przez cały ten czas. Z mojego rozeznania robiło to, w miarę systematycznie, kilkunastu fotografów. Inni załamywali się psychicznie po pół roku, po roku. Czasem i ja zastanawiałam się, jak długo to pociągnę. Niejednokrotnie walczyłem ze strachem, a bardzo często ze stresem i lękiem, przeważała jednak potrzeba kontynuowania tej pracy.
To był fantastyczny okres, kiedy artystom, w większości, serce zaczęło bić szybciej. Na rzecz Solidarności, na rzecz całej tej sprawy, wyrwania się Polski w stronę wolności, czynili działania podtrzymujące na duchu. Tworzyli wiersze, muzykę, obrazy, spektakle teatralne wystawiane konspiracyjnie, organizowali wystawy i aukcje.

W latach osiemdziesiątych przyjeżdżałem często do Gdańska – to było, po Krakowie, moje drugie ukochane miasto. W sierpniu 1980 roku pojechałem do Stoczni. Kierowcy-taksówkarze za darmo wieźli nas z lotniska Rębiechowo do centrum Gdańska. Opowiadali, jak tu jest, mówili: "Trójmiasto trzyma się dzielnie, wszyscy sobie pomagamy". Podwieźli nas pod samą stocznię. Podchodzimy pod bramę i słyszymy, że polskich dziennikarzy nie wpuszczają. "Dość mamy już tych szmatławców, prasa polska dalej kłamie"– mówili. "Ale my nie jesteśmy dziennikarzami". "A kim?" – pytają stoczniowcy. "Artystami". Wyciągnęliśmy z Witkiem Górką legitymacje Związku Polskich Artystów Fotografików – pierwszy raz to w życiu zrobiłem. "A po co wam te zdjęcia?"– ciągnęli – "Zrobimy z nich w Krakowie wystawę, o tym, co tu się dzieje." Zostaliśmy wpuszczeni.
Jak już tam weszliśmy, poczułem się jak w niebie, jak w raju. Ta radość spotkania z wolnymi ludźmi była nieporównywalna z niczym. Ludzie uśmiechnięci, szczęśliwi, podają sobie ręce, wspólnie się modlą, wspólnie śpiewają, znoszą trudy związane ze strajkiem okupacyjnym… Wszędzie można było wejść i wszystko można było fotografować – coś niezwykłego, po prostu WOLNA POLSKA!
Po powrocie do Krakowa od razu pokazaliśmy w Galerii ZPAF wystawę, która nosiła tytuł "Gdańsk, sierpień 80".

Pieśń Solidarni
Jesienią 1980 roku napisałem muzykę do wiersza Solidarni Jerzego Narbutta. Pieśń stała się oficjalnym hymnem Solidarności po dwudziestu latach od jej skomponowania – dopiero wtedy związek Solidarność zdał sobie sprawę z tego, że nie ma oficjalnego hymnu. Tymczasem pieśń już wcześniej śpiewana była przez miliony w obozach internowania oraz w innych miejscach, gdzie była potrzeba podtrzymania na duchu. W 2000 roku została wpisana do rejestru pieśni narodowych. Napisałem muzykę do wielu jeszcze innych wierszy poezji patriotycznej. Część z moich pieśni była wykonywana w czasach Solidarności, jak na przykład Polska podziemna do słów Stanisława Balińskiego. Komponowałem i nadal komponuję do wierszy takich poetów jak: Juliusz Słowacki, Cyprian Kamil Norwid, Adam Asnyk, Jan Lechoń, Krzysztof Kamil Baczyński, Zbigniew Herbert.

Najpierw przeczytałem tekst na frontonie wejścia do fabryki Ursus podczas strajku, chyba w październiku ‚80 roku. Fragment tekstu poetyckiego, fragment wiersza bo lepiej byśmy stojąc umierali, niż mamy klęcząc na kolanach żyć. Bardzo celne i piękne sformułowanie, od razu mi to zabrzmiało jak fragment pieśni.
Rozpocząłem poszukiwania, po około tygodniu dotarłem do całego wiersza. Wtedy też poznałem nazwisko autora, którym był Jerzy Narbutt, czyli ten poeta, o którym się wiedziało, że jest poetą niepokornym, wielki patriota z rodziny Narbuttów… Wiersz był taki:

Solidarni, nasz jest ten dzień,
A jutro jest nieznane
Lecz żyjmy tak, jak gdyby nasz był wiek;
Pod wolny kraj spokojnie kładź fundament.
A jeśli ktoś nasz polski dom zapali,
To każdy z nas gotowy musi być,
Bo lepiej byśmy stojąc umierali,
Niż mamy klęcząc na kolanach żyć,
Solidarni, nasz jest ten dzień;
Połączmy się, bo jeden jest nasz cel

To było wszystko. Pamiętam, że po tym, jak zdobyłem ten tekst, będąc w ciemni, zacząłem uderzać w kuwety jak w klawisze i powstała melodia. Już wiedziałem, że to będzie pieśń, ale że hymn, to wtedy nie myślałem.
Następnego dnia próbowałem napisać nuty do tego, co miałem w głowie. Potem skontaktowałem się z profesorem Bogusławem Grzybkiem – dyrektorem chóru Organum, organistą Bazyliki Mariackiej w Krakowie. Dałem mu nuty i zaproponowałem, żeby przy jakiejś nadarzającej się okazji spróbować tę pieśń zaśpiewać. Bardzo mu się to spodobało. To był październik, potem listopad, grudzień – święta, a w styczniu już miało miejsce pierwsze wykonanie utworu w Filharmonii Krakowskiej przez chór Organum. Później pieśń śpiewana była już spontanicznie na różnych uroczystościach Solidarności i części opozycji.

Jak się później okazało, do tych samych słów powstały dwie melodie, moja i Jerzego Niedźwieckiego. Niedźwiecki był i jest zawodowym kompozytorem. Rytm w obu z nich był podobny. W Warszawie przez pewien czas śpiewano jego melodię, a w Małopolsce i w Gdańsku moją. Przez długi okres czasu funkcjonowały dwie linie melodyczne. Mało kto wiązał tę drugą melodię z moją osobą. Ja byłem znany głównie jako fotograf. (…)

W 1989 roku wykonałem ostatnie zdjęcia
Nie uważam się za osobę inną, lepszą jako fotograf czy kompozytor. Jestem jak szewc, krawiec, nauczyciel czy listonosz. Jestem po prostu człowiekiem. Obywatelem Polski. To na pierwszym miejscu. Wychowałem się w rodzinie z tradycjami patriotycznymi. Mama uczyła nas pieśni harcerskich, żołnierskich, legionowych, powstańczych, tata był rozmiłowanym w polskim krajobrazie malarzem i muzykiem; jego brat działał w Armii Krajowej, zginął w 1944 roku, najprawdopodobniej na skutek denuncjacji komunistów. Z domu wyniosłem świadomość, że są sprawy ważniejsze niż własne życie czy własny porządek życia.





Zastrzeżenie:
Wykorzystanie materiałów zamieszczonych na stronie www.artin.gda.pl wymaga zgody Muzeum Narodowego w Gdańsku Prawa autorskie do materiałów posiadają autorzy oraz Muzeum Narodowe w Gdańsku. Cytowanie materiałów wymaga podania źródła i autora użytego fragmentu.